26 maja 2013

Rozdział 13



            Na hali jak zwykle dominowały pomarańczowe barwy. Wzięłam głęboki wdech. Och, jednak stęskniłam się za tym miejscem. Na ostatnim meczu byłam ponad miesiąc temu, do tego w Bydgoszczy. Od tamtego czasu nieco się pozmieniało. Po pierwsze nie byłam już szarą dziewczyną lub - dla tych lepiej poinformowanych – kuzynką Michała Kubiaka. Teraz patrzono na mnie przez pryzmat Kuby. Byłam jego nieidealną ukochaną. W jednym z tekstów na popularnej stronie związanej ze sportowcami, znalazłam całą swoją biografie. Dotarli nawet do numeru przedszkola, do którego chodziłam. To dopiero jest chore. Ciekawa byłam, jak by to całe środowisko zareagowało na wieść, że siedemnastoletni idol nastolatek uwielbiających siatkówkę, będzie mieć dziecko. Tak, to by była informacja roku.
            Weszłam do sektora, w którym znajdowały się miejsca przeznaczone dla członków rodzin siatkarzy. Uścisnęłam Laurę i przywitałam się z resztą dziewczyn. Jako, że nie widziałam się z nimi od dłuższego czasu, miały mnóstwo pytań. Na większość z nich odpowiadałam niechętnie. Nie to żeby były wścibskie, ale niepotrzebnie wtrącały się w nieswoje sprawy. Kiedy wreszcie zajęłam swoje miejsce, nie mogłam się wręcz doczekać rozpoczęcia meczu, a siatkarze z Jastrzębia nawet nie pojawili się jeszcze na boisku.
- Byłaś już u lekarza? – Zapytała Laura szeptem. Całe szczęście, że na hali panował hałas. Kolejna fala pytań ze strony innych dziewczyn nie była mi potrzebna. Nie przestałam się uśmiechać. Trzeba było zachować pozory.
- Umówiłam się na poniedziałek.
- Dopiero? Hanka, ja się już doczekać nie mogę.
            Szkoda, że nie byłam w stanie podzielić jej entuzjazmu.

            Mecz zakończył się zwycięstwem Skry Bełchatów. Niepocieszeni kibice opuścili halę w ponurych nastrojach. To było dość ważne spotkanie, które mogło decydować o końcowej klasyfikacji w tabeli. Widząc smutną minę Kuby nie mogłam usiedzieć w miejscu. Pomimo protestów Laury, zdecydowałam się zejść na płytę boiska. Kubiak uśmiechnął się na mój widok. Wreszcie nikt nie miał przeciwko temu, że plączę się wśród zawodników. Nawet ochroniarze nie chcieli mi zwrócić uwagi, co zazwyczaj miało miejsce. Miło, że stałam się osobą rozpoznawalną. Przynajmniej pod tym względem.
- Trener powinien ciebie wpuścić – szepnęłam do Kuby, siadając na parkiecie obok niego. Posłał mi smutny uśmiech. Dawno już nie widziałam go w takim stanie. Dosłownie serce się krajało na ten widok. Niewiele myśląc przytuliłam go mocno. – Daj spokój, następnym razem pójdzie lepiej.
- No nie wiem.
            Westchnęłam cicho. Znów trzeba było przejść przez fazę ogólnego niezadowolenia i złości. Najpierw Kuba będzie chodzić przez kilka dni ze zwieszoną głową. Będzie marudzić, że kolejne treningi są mu niepotrzebne, bo przecież i tak nie umie grać. Ja natomiast musiałam mu powtarzać, iż gada głupoty. Był fantastycznym libero, ale jeszcze stosunkowo młodym. Nic dziwnego, że trener ufał tym, którzy mają nieco większe doświadczenie w grze. Kiedy wreszcie to dotrze do Popiwczaka, zacznie spędzać na hali oraz siłowni zdecydowanie więcej czasu niż dotychczas. Będzie dawać z siebie dwieście procent, przez co opuści się w nauce. Wtedy też będę musiała mu tłumaczyć, że siatkarz bez matury jest raczej marnym przykładem do naśladowania. Powinien chociaż odrobinę czasu poświęcić na naukę. Dobrze, że teraz miałam kilka dni odpoczynku na uczelni. Zero kolokwiów oraz projektów do zrobienia. Będzie wystarczająco dużo czasu by zająć się chłopakiem z depresją pomeczową.
- Kochanie, idź do szatni. – Popchnęłam chłopaka w stronę szatni. – Pójdziemy na lody albo pizzę. Co wolisz?
- Jestem zmęczony.
- Och, daj spokój. Nie wrócisz do domu, by spokojnie położyć się spać.
            Kuba wreszcie dał się przekonać. Po chwili zastanowienia stwierdził, że może jednak pizza nieco poprawi mu humor. Cóż, taką miałam nadzieję. Usiadłam przed drzwiami prowadzącymi do szatni chłopaków. Wyjątkowo panowała tam cisza i spokój. Każdy z siatkarzy Jastrzębskiego z całą pewnością analizował spotkanie oraz poszczególne akcje.
- Hania, dlaczego raczyłaś się wreszcie tutaj pojawić? – Nade mną rozległ się chłodny głos Martino. Podskoczyłam, nieco zaskoczona.
- Chcesz powiedzieć, że to przeze mnie przegraliście?
- Nie. Chcę powiedzieć, że twoje kłamstwa niczemu nie służą.
            Zmarszczyłam czoło. Jak widać nawet Martino musiał odreagować przegrane spotkanie na swój sposób. Najlepiej było odegrać się na mnie. Postanowiłam wykazać się nieco lepszym wychowaniem. Wdawanie się w dyskusję z Włochem nie miało najmniejszego sensu. W dalszym ciągu nie chciałam z nim rozmawiać. Przecież on wszystko wiedział najlepiej!
- Jeśli nie powiesz Kubie prawdy, ja to zrobię – zakomunikował wreszcie Martino, zapewne znów pragnąc doprowadzić mnie do szału. – Jeśli sądzisz, że nie jestem do tego zdolny to wiedz, że się mylisz.
- Nie możesz tego zrobić!
- Och, Haniu. Oczywiście, że mogę.
- Matt, proszę. – Jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach. – Nie możesz!
            Włoch uśmiechnął się, jak to miał w zwyczaju, kiedy tryumfował. Puścił do mnie oczko, a po chwili zniknął za drzwiami szatni. Nie wytrzymałam. Kryształowe łzy spływały po policzkach. Z piersi wyrwał się głośny szloch. Przeklęte hormony! Gdyby nie one, z całą pewnością byłabym w stanie nad tym zapanować. Nie byłam słaba. Do płaczu doprowadzała mnie jedynie ostateczność. No cóż, można powiedzieć, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia. Matteo mógł w każdej chwili powiedzieć Kubie co wydarzyło się w Kędzierzynie. Nawet teraz…
            Kiedy Młody opuścił szatnię stwierdził, że od pizzy zdecydowanie lepiej brzmi impreza u mojego kuzyna w mieszkaniu. Znowu. No ale co ja mogłam? Nie chciałam zajmować się chłopakiem w depresji, który po powrocie do domu rzuciłby się na kanapę w salonie, nakrył kocem i skakał po kanałach w telewizji. Mógł iść na tą imprezę. Mnie tam teoretycznie nie potrzebował. Po pierwsze Matteo nie był oficjalnie zaproszony, a po drugie nie chciałam siedzieć wśród niezadowolonych siatkarzy. Wystarczyło jednak spojrzenie a’la szczeniaczek i już nie miałam argumentów przeciwko temu by się na tej imprezie pojawić.
- Przynieś piwo kobieto – poprosił Michał, kiedy tylko przekroczyłam próg jego mieszkania. Środkowym palcem skomentowałam jego życzenie i zajęłam miejsce między Kubą, a Russelem. – No dobrze, więc czego się napijesz?
- Soczek jabłkowy poproszę – odpowiedziałam z uroczym uśmiechem, po czym wdałam się w rozmowę z Holmesem.
            Misiek wrócił do nas po pięciu minutach. Upiłam kilka łyków, by po chwili zmierzyć Kubiaka wściekłym spojrzeniem. Ja to chyba nie mogę mieć bezstresowego życia. Zawsze pojawi się ktoś, kto zechce mnie zdenerwować.
- Czy ja prosiłam o wódkę z sokiem? – Zapytałam, zaraz po doliczeniu się w myślach do dziesięciu. – Nie. Ja chciałam szklankę soku jabłkowego bez ekstra dodatków. To takie trudne do zrealizowania?
- A niby od kiedy ty nie pijesz, co? – Obruszył się Michał.
- Od kiedy się dowiedziałam, że…
            Zdecydowanie za późno ugryzłam się w język. W prawdzie nic takiego nie powiedziałam, ale wystarczyło połączyć ze sobą kilka faktów. Niestety Michał Kubiak jest facetem dość bystrym, więc po krótkiej chwili jego oczy miały wielkość pięciozłotówek.
- No nie gadaj, że ty w ciąży jesteś. – Niechętnie przytaknęłam, nie patrząc nawet na minę Kuby. Gdybym tylko wiedziała, że za chwilę mój kuzyn wypali: To chyba nie dziecko Martino?!, to pewnie rzuciłabym się na niego i błagała, by siedział cicho. Niestety słowa te padły, Kuba opuścił mieszkanie, a ja pozostałam z jeszcze większym problemem na głowie niż przed chwilą.

Odautorsko: Także dotarliśmy do szczęśliwej trzynastki, która jest przedostatnim rozdziałem w tej historii. Na podziękowania jeszcze przyjdzie czas, więc się pohamuję i zaproszę Was serdecznie na coś nowego z Pierrem Pujolem w roli głównej: Zapach Kawy. A powiem jeszcze, że wczorajszy mecz gwiazd w Szczecinie był cudowny i mogę się pochwalić zdjęciami ze Stochem, rodzeństwem Kotów oraz Marcinem Wiką z gołą klatą ;d Galerię zdjęć (nie, nie - moich osobistych tam nie będzie) jest tutaj - Siatkomania.

5 komentarzy:

  1. No,to się porobiło... A tak Kubiak mówił, że ma to wszystko zachować dla siebie,a tu proszę. Sam się wygadał. Weź tu człowieku ogarnij tych facetów :D Mam nadzieję, że Kuba będzie na tyle dorosły, że zechce z nią porozmawiać szczerze,bez żadnych wrzasków,a co najważniejsze,by dał sobie wszystko wytłumaczyć...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda wyszła na jaw. I wyjawił ją sam Kubiak, który sam kazał Hani trzymać język za zębami. Mam nadzieje, że jakoś to wszystko się ułoży, że Kuba jej wybaczy, choć na pewno teraz ją nienawidzi. Matteo pewnie ucieszy ten obrót sprawy. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, który niestety będzie tym ostatnim.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kubiak to palant o za długim języku.
    Kuba nie powinien martwić się tym, że trener go nie wpuszcza. On ma jeszcze czas.
    Kubiak to palant - wiem, że się powtarzam. Hania tez ma długi jęzor, ale jej wybaczam przez hormony.
    mam nadzieję, że Kuba zrozumie. Nie należy mu się to. Zdecydowanie nie należy mu się cierpienie. Mam nadzieję, ze jakoś to zniesie.
    nie mogę uwierzyć, że następny będzie ostatnim :(
    Mam nadzieję, że im się wszystko ułoży. Byle nie Kubie i Klaudii :p Działa mi baba na nerwy a Włocha nie trawię xd
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  4. Czułam ze to Michał się wygada, to było takie Kubiakowe. Niestety tak to jest jak się ma jakieś tajemnice o których już ktoś tam wie. Jestem ciekawa co zrobi Kuba, a Matteo mi podpadł tym ze Hance groził ze wszystko Popiwczakowi powie, to akurat było z jego strony bardzo dziecinne, a już myślałam ze on tu będzie totalnie inny, wyszło jednak ze chyba się myliłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kubiak mógł ugryźć się w język, no ale to facet. On nie myśli.
    Mam nadzieję, że to dziecko będzie Kuby.. Jakoś Martino nie przypadł mi do gustu jako bohater tego opowiadania.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam. ; )

    OdpowiedzUsuń