3 marca 2013

Rozdział 1



- Hanka, no weź nie śpij – szepnęła Laura, dźgając mnie palcem w bok. Niechętnie podniosłam głowę znad notatek, które przestałam robić już jakieś piętnaście minut temu. – Dobrze wiesz, że kolejny raz Kowalska nie zniesie twoich wymówek z palca wyssanych.
- Twierdzisz, że opowieść o imprezie piętro wyżej nie jest odpowiednim argumentem dla odsypiania podczas zajęć?
- Nie, ponieważ ta impreza odbyła się w twoim mieszkaniu.
            Jak zwykle Laura wykazywała się aż nadmiarem zdrowego rozsądku. Nie lubiła podpadać profesorom. Nie, ona musiała jak zwykle być przykładną studentką, która z każdego kolokwium ma piątki, a egzaminy zalicza w pierwszym terminie. Na ogół posiadanie takiej przyjaciółki ma wiele zalet, teraz jednak zaczynała mnie irytować. W ogóle ostatnimi czasy chodziłam jakaś podenerwowana. Przynajmniej według Laury i Michała, z którymi musiałam spędzać popołudnia, wieczory, a niedługo zapewne dołączą do tej listy poranki. Przeklęte studia. Cholerna sesja, która odbiera człowiekowi całą przyjemność z życia. Nie dość, że miałam do zaliczenia jeszcze kilka przedmiotów, to na domiar złego nauka sama nie chciała wejść do głowy.
            Posłałam Kowalskiej przepraszające spojrzenie, które pewnie na niewiele się zdało. Kobieta zmroziła mnie morderczym spojrzeniem. Wyglądało na to, że podczas najbliższego egzaminu z fizyki będę mieć całkiem spore problemy. I nawet przesiadywanie z Laurą przez dwadzieścia cztery godziny na dobę niewiele mi pomoże. W takich właśnie chwilach nachodziła mnie ochota na rzucenie studiów w cholerę i zajęcie się pracą w Biedronce. Spędzenie kilku godzin na kasie wcale nie musi być takie złe. Minimalna pensja również mogłaby mnie usatysfakcjonować. Niestety jedynym warunkiem łożenia przez rodziców na moje utrzymanie było uczęszczanie na Politechnikę Śląską. Bez tego nie miałabym dwupokojowego mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu oraz pieniędzy na paliwo. Chcąc nie chcąc samochodem podróżowałam do Katowic prawie codziennie. Godzina w jedną i drugą stronę. Mogłabym teraz zacząć narzekać, ale nie zrobię tego. Sama sobie taki los zgotowałam.
            Słowa dziękuję za uwagę są chyba najpiękniejsze, jakie tylko można usłyszeć podczas przesiadywania na wykładach. Szybko wrzuciłam do swojej torby zeszyt, długopis i nie czekając na Laurę popędziłam schodami do szatni. To dziś właśnie był ten dzień, kiedy mój chłopak wracał z zimowego obozu zorganizowanego w Spale. Długie dwa tygodnie był z daleka ode mnie, a jedyną formą kontaktu były krótkie rozmowy telefoniczne oraz wiadomości tekstowe. On był zmęczony po serii treningów, ja natomiast pilnowana byłam przez Laurę i Michała. Na każdą godzinę nauki przypadało zaledwie pięć minut odpoczynku. Prawdziwi z nich terroryści, którzy ponoć robili to dla mojego własnego dobra. Laurę mogę jeszcze zrozumieć, ale Michał? Michał był siatkarzem. I to cholernie dobrym. Włoska szkoła dobrze mu się przysłużyła. Według mnie był jednym z najlepszych atakujących w historii siatkówki. Rzecz jasna w tej chwili mogłyby się odezwać głosy sprzeciwu, ale nie dbałam o to. Byłam na wielu treningach, gdzie widziałam sto procent jego możliwości. Byłam świadkiem niejednego spotkania, podczas którego drużynie nie szło najlepiej, a wtedy Michał zbierał w sobie dodatkowe pokłady energii. Miałam do niego ogromny szacunek. Podobnie jak każdy inny, kto miał go okazję poznać trochę lepiej.
            Owinęłam szalikiem szyję w nadziei, że mokry śnieg już dawno przestał padać. Potworna chlapa i opady były w tej chwili ostatnią rzeczą, o której mogłam marzyć. Jak na złość to właśnie dzisiaj mój samochód postanowił odmówić posłuszeństwa. Chyba padł akumulator, ale to będzie musiał sprawdzić któryś z chłopaków. Ja się na tym kompletnie nie znałam. Samochody to zdecydowanie nie moja bajka. Czekała mnie więc przejażdżka tramwajem, a następnie oczekiwanie na bus, który to mógł mnie zabrać do Jastrzębia-Zdroju.
- Cześć młoda – tuż za moim plecami rozległ się męski głos. Jako, że w ogóle się go nie spodziewałam, to podskoczyłam w miejscu, piszcząc przy tym cicho. – Spokojnie, to tylko ja.
- Kubiak, czy ciebie do reszty powaliło na ten pusty łeb?! – Wydarłam się, w ogóle nie zwracając uwagi na zdziwione miny siedzących przy szatni studentów. Och, każdy by przecież zareagował tak samo. – No i czego się teraz tak patrzysz?
            Siatkarz opierał się nonszalancko o filar dzielnie podtrzymujący strop, a jego usta zdobił szeroki uśmiech. Właściwie, to z wielkim trudem powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Mogłabym się na niego dalej wydzierać, ale to nie miało sensu. Mój kuzyn był osobą o dość nietypowym poczuciu humoru, a do tego posiadał zdolności poruszania się cicho niczym duch. Zaskakiwał nawet wtedy, kiedy teoretycznie można się było tego spodziewać.
- Co tutaj robisz? – Zapytałam wreszcie, zarzucając torbę na ramię. – Nie masz jakiegoś treningu, czy coś?
- Odpowiadając na ostatnie pytanie, to trening skończyłem dwie godziny temu. A jestem tutaj, bo wychodząc rano z domu zauważyłem twój samochód. – Przewróciłam oczami. W dalszym ciągu niewiele mi to mówiło. Bo przecież wszyscy wiedzą, że Michał Kubiak niczego bezinteresownie nie zrobi. – Swoją drogą, to padł tobie akumulator i świeca poszła.
- Kubiak! Miałeś korzystać z zapasowych kluczyków tylko za moją zgodą!
- Oj Hania, mogłabyś chociaż podziękować. – Mierzwiąc moje włosy nawet nie zdawał sobie sprawy, że odliczam właśnie do dziesięciu, by przypadkiem go nie uszkodzić. – Odholowałem twój pojazd do mechanika. Wieczorem będzie działać jak marzenie.
            Po chwili Misiek dodał również, że jako dobry kuzyn postanowił przyjechać po mnie do Katowic. Kiedy już siedzieliśmy w samochodzie poprosił mnie również o drobną przysługę. A nie mówiłam! Jako osoba wdzięczna za podwózkę do Jastrzębia, nie mogłam odmówić. Wklepałam więc do tego obrzydliwie nowego kubiakowego iPhone’a numer do koleżanki, która wpadła mu w oko podczas ostatniej imprezy. Swatka ze mnie raczej marna, a ta dwójka do siebie nie pasowała. Nie omieszkałam o tym wspomnieć Michałowi, ale rzecz jasna on wie wszystko najlepiej.
- Ty nie pasujesz do Młodego, a mimo wszystko całkiem ładna z was para – stwierdził z bezczelnym spokojem.
            Oddychaj Hanka. Nie możesz zabić kogoś, kto płaci za naprawę twojego samochodu.
- Młody ma imię i mówiłam tobie, że masz się od naszego związku odpiórkować. Laura i Łasko też sobie jakoś radzą z podobną różnicą wieku.
- Pragnę zauważyć, że przynajmniej obie osoby w tym przypadku są do-ros-łe.
- Pieprz się Kubiak.
- Fuj. To by było prawie jak kazirodztwo.
- A czy ja powiedziałam, że ze mną?
- No tak to zabrzmiało.
            W bitwie słownej też z Michałem nie wygram, więc nie pozostało nic innego, jak się poddać. Przekręciłam gałkę przy radiu, by muzyka wypełniała ciszę zaległą we wnętrzu samochodu. Stojąc w korku na drodze wyjazdowej z Katowic zerkałam niespokojnie na godzinę. Siedemnasta trzydzieści. Pięknie. Za trzydzieści minut Kuba miał wrócić do domu. Powinien więc wpaść w moje ramiona i powtórzyć, jak to bardzo mnie kocha. Ja pragnęłam kolejny raz posmakować jego ust oraz zmierzwić blondwłosą czuprynę.
- Kochana, czas na powrót do rzeczywistości – szepnął Michał, parkując samochód w garażu mieszczącym się pod naszym blokiem. – Twój rycerz w lśniącej zbroi zaraz przyjedzie, a ty chyba powinnaś doprowadzić się do porządku.
- Jakiś ty miły – prychnęłam, wysiadając z nowiutkiego audi Kubiaka. Jego reakcja na mocne trzaśnięcie drzwiami była idealnym wynagrodzeniem za wszystkie moje męki. – Do zobaczenia.
- Z całą pewnością już nie w tym życiu.
            Wsiadając do windy nie mogłam już powstrzymać szerokiego uśmiechu, który mimowolnie wkradł się na moje usta. Wciskając guzik z cyfrą 4 modliłam się, by jednak autokar Kuby miał jakieś opóźnienie. W dużym lustrze zorientowałam się, iż faktycznie nie prezentuję się najlepiej. Rude włosy w kompletnym nieładzie, tusz nieco rozmazany, a do tego sine worki pod oczami. Skutki notorycznego niewysypiania się.
            Na parterze dosiadła się do mnie urocza staruszka, której co jakiś czas pomagałam w drobnych pracach domowych. Posłała mi serdeczny uśmiech i natychmiast zaczęła opowiadać o swojej wnuczce, która planowała przyjechać w odwiedziny pod koniec lutego. Słuchałam jej, kiwając co chwila głową. Próbowałam się skupić na jej słowach, ale ich sens do mnie nie docierał.
- Skarbie, nie przeziębiłaś się przypadkiem? – Zapytała, kiedy to razem wysiadłyśmy na czwartym piętrze. Pokiwałam przecząco głową.
- Czuję się świetnie.
- W takim razie, to musi być sprawa tego młodzieńca, Kuby. – Zaczęła mi się bacznie przyglądać, kiedy szukałam w torbie kluczy od mieszkania. – Dawno go nie widziałam. Pokłóciliście się?
- Ależ skąd! Kuba był… trochę zajęty.
            No i Hania znalazła się w punkcie wyjścia. Jednakże opowieści o obozie zimowym organizowanym dla zawodników Młodej Ligi wcale nie były niczym ciekawym. Do tego staruszka mogłaby stracić dobre zdanie o mnie. Z resztą jak każdy kto wiedział, że umawiam się z siedemnastolatkiem.

Odautorsko: Startuję z czymś nowym, ale tym razem przyjęłam zupełnie inną taktykę. Opowiadanie jest już w pełni skończone, więc bez obaw, że zawieszę czy skasuję ot tak. Każdy z tych rozdziałów dedykuję Bluśce, która jednak nakłoniła by to coś powyżej powstało i bardzo jej za to dziękuję! A wszyscy, którzy jeszcze nie mają mnie dość i chcą otrzymywać informacje o nowościach proszę o pozostawienie swojego numeru gg w zakładce informowani.
Ciao ragazze!

11 komentarzy:

  1. Zaczyna się interesująco.. Jestem ciekawa co wydarzy się dalej i jak potoczą się losy bohaterki, bo zapewne cały czas nie będzie kolorowo.. Czekam na ciąg dalszy.. Nr gg już mój masz, więc proszę o dalsze informowanie.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Skasowało mój piękny długi i bezsensowny komentarz ;___;
    Mam ochotę pozachwycać się Kubą, mimo że go tu tak realnie nie było, ale to zrobię później (pod koniec komentarza).
    Kubiaka lubię, pomimo jego wnerwiania wszystkich, a w szczególności rodzinę - standard :D Laurę też lubię, taki inteligentny upierdliwiec. Co do laurowego Michała, to jeszcze nie mam opinii. A za to Hankę uwielbiam, ubóstwiam wprost, RUDA JEST, a to jest powód do lubienia. A w tym rozdziale najbardziej urzekła mnie staruszka. Taka miła sie wydaje. Ogólnie to ja wszystkie staruszki lubię, no chyba, że stoją pod blokiem trzy godziny i obgadują wszystkich jak popadnie, to wtedy nie, a i moherów jeszcze nie lubię. Ciekawe gdzie Ty tam Matteo wciśniesz, mam nadzieję, że nie między Kubę a Hanulę, chociaż pewnie tak będzie. Nie rozumiem czepiania się związku Kuby z Hanią, ich małpy, ich cyrk, niech robią co chcą, z resztą Kuba ma 17 lat zaraz pełnoletni będzie, wtedy hulaj dusza piekła nie ma.
    PS. Kocham szablon, śliczny jest.
    PPS. O Boziuuu. O Kubie zapomniałam, grzech. Także ten, ja Kubę uwielbiam, mimo że go nie ma, ale będzie i oni ogólnie są razem cudowni i ten teges. Właściwie to nie wiem na jakiego go wykreujesz, ale wiem, że będzie epickie, bo Kuba jest zawsze i wszędzie zajebisty, bo to w końcu Kuba.
    PPPS.(?) Jeśli pisanie długich i bezsensownych komentarzy jest oznaką uwielbienia to spodziewaj się trzy razy dłuższych wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z siebie okropnie dumna, że dzięki mnie to cudeńko będzie publikowane. No i z ciebie, że stworzyłaś to cudeńko. Ach! <3 miód na serce moje xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Może powinnam wyśmiać Hanię bo jednak różnica 4 lat między nią a Kubą jeszcze w ich wielu to 21 tu 17 jest spora, ale z bliskiego otoczenia znam parę którą dzieli miedzy sobą 3 lata i dogadują się świetnie, choć oboje poznali się gdy ten miał 19 a ona 22 lata, a to troszkę ina sytuacja bo oboje już studiowali. Ale jak to się mówi co się odwlecze to nie uciecze ;) Podoba mi się ten pomysł, Fajnie ze mamy trochę pokręconego Kubiaka dajcie takiego kuzyna :)) A jak widzę w zakładce bohaterowie Martino to mam dziwne dreszcze na ciele i sama nie wiem czemu bo przecież on mnie wcale nie kręci, oj nie, al jednak ma to coś dziwnego w sobie co przyciąga mimo mojej tak wielkiej irytacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się to, zdecydowanie mi się to podoba, bo jest czymś innym od reszty opowiadań. Tutaj główna bohaterka ma 21 lat a jej chłopak 17 :D to jest historia, którą chcę poznać.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mam dość i nigdy dość nie będę miała ;)
    Hmm miłość nie wybiera i nie patrzy na różnicę wieku. Jeśli Kubie i Hani ona nie przeszkadza, to co komu do tego? Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. W ich przypadku cztery lata różnicy może wydawać się trochę dziwne. Może gdyby Kuba miał np. 20 lat a Hania 24 to wyglądałoby to inaczej chociaż nie mówię,że mi to przeszkadza;) Osobiście znam pary z taka a nawet większą różnicą wieku i jakoś im to w niczym nie przeszkadza. Jeśli się kogoś naprawdę kocha to nie zwraca się uwagi na jego wiek, kolor skóry czy pochodzenie. Pozdrawiam i czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie, że to Kuba jest jej partnerem,liczyłam bardziej na epizod z Włochem,ale wiem,że tak właśnie będzie :) Różnica wieku w niczym nie przeszkadza,przecież najważniejsza jest miłość :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. zakochałam się w tym :d
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  10. No fakt, że związek, gdzie facet jest młodszy (i to w dodatku o cztery lata i niepełnoletni) zawsze będzie wywoływał komentarze. Nawet ja jestem sceptycznie nastawiona do takich rzeczy. Ta różnica w psychice i podejściu do życia jest jak dla mnie zbyt wielka, ale na razie chyba nie będę ich oceniać. Może się dobrze rozumieją :) A Kubiak jest u ciebie naprawdę zajebi.sty, uwielbiam takie zadziorne charaktery! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznę od końca: podziwiam, że napisałaś całość i dopiero teraz publikujesz. Ja bym tak nie dała rady. Mały pytanie w takim razie. ak często mniej więcej będą pojawiać się rozdziały?
    Już się przestraszyłam, że Kubiak będzie bohaterem głównym, ale na szczęście nie (prawda?) Hm, ona 21 lat, on 17. W sumie to tylko 4 lata ;) Jakby było w drugą stronę to można by określić to jako normę. Jestem ciekawa co wyniknie z tej różnicy wiekowej c;
    Pozdrawiam,
    Chiyeke. / nieprzewidywalni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń