Planowałam nie pojawiać się na piątkowych zajęciach.
Niestety na moje nieszczęście Laura nie mogła mi darować. Najpierw kazała mi
się zwlec z łóżka parę minut po godzinie szóstej, a później dobijała się do
drzwi. Szkoda, że przy okazji nie obudziła największego śpiocha w całym Jastrzębiu. Kuby to nawet wybuch
bomby atomowej by nie obudził. Mógł spać, chrapać i wiercić się, a mi niestety
nie przychodził żaden pomysł, jak go wyrwać z tego twardego snu. Z tego właśnie
powodu przy łóżku zawsze miałam polarowy koc. Nie będę się przecież w samym
środku nocy siłować się z siatkarzem o kołdrę. I tak nie miałabym szans.
- Laura, te ćwiczenia z
Wojcieszak wcale nie są takie ważne – jęknęłam, siadając na miejscu pasażera w
samochodzie przyjaciółki. W prawdzie swój pojazd już odzyskałam, ale obawiałam
się tego, co Kubiak mógł tam zmajstrować. Z nim wszystko możliwe. – Chciałam
ten dzień spędzić z Kubą!
- Ten twój chłopak poradzi
sobie bez ciebie. – Zero zrozumienia od osoby, która przecież ma swój idealny
związek. – Poza tym spędzi dzisiaj trzy godziny na hali. Najpierw trening,
później odprawa przed meczem wyjazdowym.
- Więc masz zamiar siłą trzymać
mnie na uczelni? – Zapytałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Bo jeśli
tak, to życzę ci powodzenia.
Ciche westchnięcie Laury dało mi wyraźnie do zrozumienia,
że ma mnie już serdecznie dość. Siedziałam więc z naburmuszoną miną, bawiąc się
menu w moim telefonie dotykowym. Zawsze tak robiłam, kiedy czymś się
denerwowałam. Teraz pragnęłam wysiąść z tego samochodu i wrócić do Jastrzębia.
W dalszym ciągu nie wiem jakim cudem w ogóle udało się Chojnackiej wyciągnąć
mnie z łóżka oraz mieszkania. Jestem zdecydowanie zbyt dobrą i spolegliwą
osobą. W prawdzie to tylko cztery godziny zajęć. Najpierw ćwiczenia z
Wojcieszak, a później wykłady. Dwie godziny wysiłku umysłowego, na dwie godziny
snu. Równie dobrze mogłam siedzieć z chłopakami na hali udając, że ich
siatkarskie żarty strasznie mnie bawią. Gdyby nie to, pewnie śmiertelnie by się
obrazili, dożywotnio zakazując mi wstępu na mecze i treningi. Znam nawet kogoś,
kto jako pierwszy by się o to postarał. A jego imię oraz nazwisko tak śmiesznie
brzmi.
Podczas pierwszej godziny ćwiczeń dostałam kilka
wiadomości od zmartwionego Kuby. Zupełnie zapomniałam o pozostawieniu mu
karteczki z informacją o uprowadzeniu przez Laurę. W przerwie zadzwoniłam więc
i wszystko mu wyjaśniłam. Zdenerwował się, bo zupełnie nie rozumiał idei
studiowania. Poza tym to ja miałam prawo się wkurzać, a nie on.
- Hanka, no weź się skup –
warknęła Laura, ponownie ratując mnie przed gromiącym spojrzeniem pani
profesor. – Czy będąc z Kubą od pięciu miesięcy nie powinna tobie przejść faza
szaleńczego zakochania? Ciągłe bujanie w obłokach nie przysłuży się podczas
sesji.
- A ty o Michale nie myślisz?
- Tylko w czasie wolnym.
- Nie mam pojęcia jak ten Łasko
z tobą wytrzymuje – mruknęłam na tyle cicho, by Laura przypadkiem mnie nie
usłyszała. Jest w stanie znieść prawdę wypowiedzianą prosto w oczy, ale nie
lubi kiedy komentuję jej związek z Włochem.
Jakaż była moja radość kiedy okazało się, że profesor nie
mógł dotrzeć na nasze wykłady. To jednak wcale nie poprawiło mojego humoru na
długo. Mogłam w ogóle nie ruszać się z Jastrzębia. Nie omieszkałam wspomnieć o
tym Laurze, która ograniczyła się do wygrażania oraz składaniu pustych
obietnic. Bo przecież nie mogła porzucić półtora roku wspaniałej przyjaźni
tylko dlatego, że się trochę na nią zdenerwowałam. Zbyt wiele nas łączyło.
- Jedziemy na zakupy – oznajmiła,
kiedy tylko opuściłyśmy budynek wydziału. Niechętnie zerknęłam na szare,
ciężkie chmury, które powoli przemykały po niebie. Zanosiło się na kolejną
porcję deszczu ze śniegiem.
- Że co? Że jak? – Pisnęłam,
kiedy dotarł do mnie sens słów Chojnackiej. – Nie, nie! Ja muszę wrócić do
domu. Wczoraj Kuba…
- Okej, stop. – Laura
zatrzymała się w połowie drogi do samochodu i spojrzała na mnie z irytacją. –
Ciągle słyszę o tym Kubie i powoli zaczyna mi to działać na nerwy. Od chwili
kiedy wyjechał myślałam, że chociaż na chwilę się uspokoisz, ale nic z tego.
Hanka, ten młody świata poza tobą nie widzi! Nie musisz być przy nim przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo twoja pozycja jest niezagrożona. Nie mam
zielonego pojęcia dlaczego tak bardzo się o to martwisz. Kuba jest twój. Tak
samo, jak ty należysz tylko do niego.
Słuchałam oniemiała. Nigdy nie pomyślałabym nawet, że
moja przyjaciółka jest tak dobrym obserwatorem oraz terapeutą. W tych kilku
prostych zdaniach uświadomiła mi, że zaczynam mieć obsesję. Wzięłam kilka
głębokich wdechów, by wreszcie zgodzić się na wypad do centrum galerii
handlowej. Zostało mi jeszcze trochę gotówki z prezentów świątecznych. Czas
najwyższy się ich pozbyć.
- Wpadłam na pewien pomysł dziś
rano – napomknęła brunetka, przeglądając swetry w kolorze granatowym. – W
ramach odprężenia przed egzaminami mogłybyśmy pojechać na ten mecz do
Bydgoszczy.
- Ty serio mówisz?
Mało brakowało, a wypuściłabym z rąk ubrania, które
zamierzałam przymierzyć. Laura pokiwała głową z tajemniczym uśmiechem na
ustach.
- Zrobimy naszym chłopakom miłą
niespodziankę. Do tego będziesz mogła razem z Kubą pojechać do Kędzierzyna na
jego mecz w Młodej Lidze.
- Czyżbyś już wszystko
załatwiła za moimi plecami?
Zgadza się. Załatwiła. Przygotowała swój samochód do
długiej podróży. Miałyśmy kierować na zmianę, by przypadkiem zmęczenie nie dało
o sobie znać. Laura zarezerwowała pokój w Słonecznym Młynie. To był ten sam
hotel, w którym pozostawała drużyna Jastrzębskiego Węgla. Miałyśmy wyruszyć
chwilę po nich. Podobał mi się ten pomysł. Jeszcze było kilka kwestii, z
którymi należało się uporać, ale wypad do Bydgoszczy był doskonałą okazją do
oderwania się od myślenia o nieuchronnie zbliżającej się sesji. Taki głęboki
oddech. Do tego będę mogła razem z Kubą pojechać do Kędzierzyna. Od czasu kiedy
jesteśmy razem, nie miałam okazji zobaczyć go w akcji podczas spotkań
wyjazdowych. Nie powiem żeby te w Jastrzębiu były jakieś nudne, aczkolwiek
ciągle jedno i to samo. W kółko znajome twarze, siatkarze na swojej hali czują się
pewnie, dzięki czemu wygrywają. Najczęściej pojedynek trwa trzy lub cztery
sety.
- Laura, kocham ciebie i ten
twój mądry umysł. – Ucałowałam brunetkę w policzek, nie przestając się szeroko
uśmiechać. – Masz u mnie ogromny dług wdzięczności.
- Który z całą pewnością kiedyś
zechcę odebrać – zaśmiała się cicho, wrzucając torby z zakupami do bagażnika
samochodu. – Zawsze możesz porozmawiać z Michałem, kiedy trochę się na mnie
wkurzy za ten pomysł z jazdą do Bydgoszczy samochodem.
- Nie będzie chyba tak źle.
- Polsko-włoska krew, to iście
wybuchowa mieszanka, uwierz mi.
- Uwierzę, jak zobaczę.
Wchodząc na klatkę schodową byłam wręcz w doskonałym
humorze. Nuciłam pod nosem melodię, której sama byłam autorką. Gdybym jeszcze
zaczęła do tego pogwizdywać, Kubiak z całą pewnością zechciałby wysłać mnie na
badania do jakiegoś dobrego psychiatry. Zgadza się! Nie psychologa. Według
niego jestem już poważnym przypadkiem klinicznym. Kilka razy przecież już
próbował wsadzić mnie na oddział zamknięty. Najczęściej miało to miejsce po
tym, jak groziłam mu nożem, nożyczkami, pilniczkiem do paznokci i tak dalej.
Ale to jemu przydałoby się leczenie! Szkoda tylko, że leku na wrodzoną głupotę
jeszcze nie wynaleźli.
A teraz żeby nie było: kocham mojego kuzyna. Łącznie z
jego wszystkimi wadami i zaletami. Bo jakby nie patrzeć, to wspaniały z niego
przyjaciel. Amen. Po tym wyznaniu przynajmniej nie będą mnie dręczyć wyrzuty
sumienia.
- Ciao bella!
Podskoczyłam w miejscu, o mały włos nie wypuszczając z
rąk moich toreb. No proszę, zjawił się ktoś, kto potrafi samą obecnością zepsuć
nawet najpiękniejszą chwilę. To można nawet porównać do pięknego, letniego
dnia. Niby świeci słońce, upał, aż tu nagle zjawiają się ciężkie chmury
sprowadzając zimny, ulewny deszcz.
- Ciao brutto.
- Hej, ja tu do ciebie
„piękna”, a ty do mnie z „brzydkim”?
Jakoś nie mogłam uwierzyć, że ta smutna mina to taka na
serio. W ciemnych oczach Martino widziałam złośliwe iskierki.
- Matteo idź uprzykrzać życie
komuś innemu – westchnęłam ze znużeniem, przestępując z nogi na nogę. – I nawet
nie próbuj wsiadać ze mną do jednej windy – dodałam, kiedy stalowe drzwi
otworzyły się, ukazując puste wnętrze kabiny. Rzecz jasna niepotrzebnie
łudziłam się, iż Włoch posłucha. Z szerokim uśmiechem wkroczył za mną.
- Jak minęła upojna noc z twoim
chłopakiem? – Zapytał bezczelnie, czerpiąc przy tym satysfakcję z czerwonych
wypieków na moich policzkach. Och, gdyby tylko wzrok mógł zabijać!
- Nie lubię cię.
- To żadna nowość, maligna.
- Nie jestem wredna –
wycedziłam między zębami mając nadzieję, że zaraz winda stanie na czwartym
piętrze. – Głupia też nie jestem, więc jeśli chcesz nastawiać Młodego przeciwko
mnie to wiedz, że się tobie nie uda.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy cichy dźwięk oznajmił, iż
jesteśmy na właściwej kondygnacji. Wymijając Martino usłyszałam jeszcze jego
cichy szept: Zobaczymy, Haniu. Zobaczymy.
Odautorsko: Taki sobie ten rozdział. Nudny chyba. Nie wiem. Ogólnie coś muszę z tym swoim życiem zrobić. Z pisaniem też. I znów przez myśl przechodzi, by dać sobie spokój.
Cały czas nie mogę rozgryźć Martino, jedyne, czego jestem pewna,to to , że coś kombinuje. Jest zdecydowanie nieprzewidywalny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie pozwalam myśleć Tobie o jakimś daniu sobie spokoju z pisaniem, co to, to nie. Nie wiem co ten Martino knuje, bo coś knuje ewidentnie. Hania jest szaleńczo zakochana w Kubie i niech to trwa jak najdłużej , bo te okresy w związku są najfajniejsze :) Ciekawi mnie to jak zaregaują chłopaki kiedy zobaczą że dziewczyny też sa w Bydgoszczy
OdpowiedzUsuńZabraniam Ci myśleć o czymkolwiek, co ma związek z zostawieniem pisania, bo co ja będę czytać?
OdpowiedzUsuńKnuje Martino, knuje. Trzeba jeszcze tylko wymyślić co. Moim przypuszczeniem jest to, że Hania mu się spodobała i chce mieć ją dla siebie. Dlatego stara się ich poróżnić. Kubiak to taki typowy kuzyn, chce wysłać do psychiatry, a jak będzie miała kłopoty to pierwszy poleci i pomoże. Kuba martwi się o Hanię, Hania o Kubę i tak w kółko. W sumie w związku tak być powinno, chociaż może nie w tym stopniu. Jezuu, jak ja Kubę i Hanię uwielbiam. Laura psycholog-terapeuta, przydatna osoba, każdy potrzebuje kogoś, kto w razie potrzeby da nam kopa w dupę i zmotywuje do działania. Jej pomysł z wyjazdem jest genialny, trafiła według mnie idealnie.
A i rozdział nie jest nudny, chociażby przez upierdliwego Martino i genialną Laurę.
Ja nie chce słyszeć więcej nic na temat końca pisania. Masz pisać dalej koniec i kropka.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziało to mi się bardzo podoba. Ciekawi mnie co kombinuje Martino. Na pewno chce rozdzielić Hani i Kubę, ale nasuwa mi się jedno pytanie: Dlaczego?? Bez powodu pewnie nawet by nie kiwnął palcem. No chyba, że sam jest zakochany w Hani i chce ją zdobyć?
Pozdrawiam:*
Matteo to mi działa na nerwy. No debil z niego jest i tyle. Śmiem podejrzewać, że on na serio chce skłócić ze sobą Hanię i Kubę. Jednak myślę, że nie uda mu się to, bowiem oni świata poza sobą nie widzą, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dotarłam!
OdpowiedzUsuńna początek powiem, że rzucić pisanie jest bardzo trudno. jestem na to żywym przykładem, który się na to nie zgadza :P
Matt mnie wnerwia. o.
Bardzo dobry pomysł z wypadem do Bydzi. Serdecznie zapraszam! Będzie się działo. jestem tego pewna :D
z tym brzydkim to mu wyjechała. należało mu się.
siłowanie się z siatkarzem o kołdrę musi być ciekawe. zwłaszcza z Kubą *.*
iśka
No więc mam straszne mieszane uczucia co do tego rozdziału, a wygląda na to, że Hania kompletnie ich nie podziela. I teraz nie wiem czy to ja obrałam zły tok myślenia czy ona.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - za nic w świecie nie dałabym się wyciągnąć na wykłady czy ćwiczenia, jeśli postanowiłabym sobie, że na nie nie idę. Nie uległabym nawet przyjaciółce, nie znaczy NIE. Tyle, że Hania Laurze wybaczyła. Co do tekstu Laury o Kubie, to tak samo się nie zgadzam. Kurczę, Hania się z nim widuje naprawdę rzadko, więc chyba normalne, że jak Kuba już jest w Jastrzębiu, to spędzają czas razem? Hania z kolei zgodziła się z teorią przyjaciółki i nie wiem czy ona po prostu daje sobą manipulować i nie jest asertywna, czy może ja przesadzam. A przede wszystkim to Laura wyrasta mi na takiego kujona, który za nic w świecie nie opuści żadnych zajęć. Może się mylę, ale na chwilę obecną nie lubię jej. Po prostu.
Matteo, rozwalaj ten związek jak najszybciej! <3
OdpowiedzUsuńGłupia jestem, wiem,