Nie ma to jak przesiedzieć w samochodzie niemal siedem
godzin, przeklinając przy tym fatalny stan polskich dróg oraz kierowców
ciężarówek, którzy gdzieś mieli wszelkie zasady ruchu drogowego. Całe
szczęście, że do tego wszystkiego nie padał śnieg, ani deszcz. Jeszcze gorsza
byłaby mieszanka jednego z drugim. Więc to był jeden, i chyba jedyny, pozytywny
aspekt naszej wycieczki do Bydgoszczy. Mówiąc szczerze w połowie drogi miałam
ochotę zawrócić. Nasze życie nie było warte tej niespodzianki. No ale jednak
się nie poddałyśmy. Hotel był opłacony, karnety czekały na nas w recepcji.
Szkoda by to wszystko poszło na marne.
Wysiadając przed Słonecznym
Młynie miałam wrażenie, że nie dotrę do drzwi wejściowych. W prawdzie to
Laura kierowała przez ostatnie trzy i pół godziny, ale mimo wszystko. Każda
kość, mięśnie oraz inne części składające się na ludzkie ciało – strajkowały.
Do tego nieprzyjemne kłucie w kręgosłupie sprawiało, że już marzyłam o swoim
wygodnym łóżku w Jastrzębiu, od którego dzieliły mnie teraz setki kilometrów.
Jęknęłam więc żałośnie, niechętnie otwierając bagażnik. Jeszcze pozostało
wtaszczenie się z bagażami do lobby, odczekanie kilku minut na przydział pokoju,
a następnie spotkanie z całą drużyną. Ciekawa byłam reakcji Kuby i Michałów
dwóch. Na nasze szczęście oni jeszcze nie dotarli. Podróżowanie autokarem z
grupą kilkunastu facetów nie idzie wcale tak sprawnie, jak mogłoby się wydawać.
Mężczyzna na recepcji patrzył na nas zza okularów
połówek. Posyłając mu gniewne spojrzenie zastanawiałam się, kto w ogóle jeszcze
lubuje się w tego typu gadżetach. Wyglądał na jakieś trzydzieści lat, a te
okulary wcale uroku mu nie dodawały. Do tego wąsik przypominał dokładnie ten,
który był znakiem rozpoznawczym Hitlera. O tak, nie ma to jak obsługa na
poziomie. I wcale nie zdziwił mnie ten wywyższający się ton. Traktował nas z
góry. A przecież nie zostawałybyśmy w tak drogim hotelu, gdyby nie było nas na
niego stać. Należałoby pozostawić skargę lub natychmiast wezwać managera. Nie
uczyniłyśmy tego. Nie miałyśmy głowy do wykłócania się o to, jak powinnyśmy być
traktowane, a jak nie.
Pokój mieścił się na drugim piętrze. Po odsłonięciu
zasłon naszym oczom ukazał się piękny widok na rzekę oraz halę. Wszystko to
skąpane było w mroku oraz bladym świetle księżyca. Nie odwróciłam się nawet w
stronę Laury oznajmiającej mi, iż jako pierwsza idzie pod prysznic. Przysiadłam
na parapecie i patrzyłam. Cisza, spokój, zero problemów. Zmuszałam się, by
przypadkiem nie myśleć o studiach oraz sesji. Uśmiechnęłam się delikatnie,
kiedy mój telefon zawibrował krótko oznajmiając, iż nadeszła wiadomość
tekstowa.
- Kuba, ty głupku – mruknęłam,
natychmiast usuwając smsa. Młody musiał zasnąć w tym autokarze, a mój kochany
kuzyn dorwał się do jego komórki. Skąd wiedziałam, że to on? A no tak
wyrafinowany żart miał tylko Michał Kubiak. Cytować tej wiadomości nie będę.
Mogłaby jeszcze kogoś zgorszyć. Jeśli to miało na celu mnie rozbawić, to
musiałam Miśkowi powiedzieć, że nie udało się.
Po tak długiej jeździe samochodem obie byłyśmy potwornie
zmęczone. Nawet hotelowe łóżka przyciągały niczym magnes. Ledwo przyłożyłam
głowę do poduszki, a powieki same opadły. Naryłam się kołdrą po same uszy i
kiedy już oddawałam się w objęcia Morfeusza, do jego cudownej krainy wdarł się
natarczywy dźwięk. Usłyszałam, jak Laura jęczy cicho mówiąc, bym to ja
otworzyła. Ach, więc to pukanie do drzwi? Nic z tego. Nie miałam zamiaru
otwierać. Przewróciłam się na drugi bok. Niestety nieproszony gość wcale nie
odpuszczał.
- Dobra, otworzę – mruknęła
niechętnie Laura, zapewne z jeszcze większą niechęcią podnosząc się z łóżka. A
chwilę później rozpętało się małe piekło w wykonaniu Michałów dwóch i schowanym
za ich plecami Kuby, który wiele do powiedzenia jeszcze nie miał.
Łasko spierał się razem z Laurą za zamkniętymi drzwiami
łazienki. Kubiak natomiast stał nade mną i mówił coś o skrajnej
nieodpowiedzialności oraz tym, że rodzice niepotrzebnie wypuścili mnie z
rodzinnego miasta tak wcześnie. Chciałam zakryć uszy kołdrą, ale ta została
bezczelnie ściągnięta i wylądowała na podłodze. To zmusiło mnie do przyjęcia
pozycji siedzącej oraz zmierzenia kuzyna wściekłym spojrzeniem. Szybko
zmieniłam zdanie. Mordowałam błękitnymi tęczówkami Martino, który najwidoczniej
przybył tutaj w poszukiwaniu sensacji.
- Głupia jesteś, wiesz? – Ujął
Misiek swój dotychczasowy wywód w nieco ładniejsze słowa. – Gdyby twoi rodzice
wiedzieli co zrobiłaś…
- Rodzicom nic do tego, Kubiak.
A gdyby się dowiedzieli, to pewnie nie byłaby dla nich żadna nowość. Jestem
dorosła i mogę robić to, na co mam ochotę.
- Ty jesteś dorosła? W dalszym
ciągu mała z ciebie smarkula, która nie ma zielonego pojęcia o
odpowiedzialności!
- Kubiak, przeginasz –
warknęłam ostrzegawczo, podnosząc się z łóżka. Musiało to wyglądać całkiem
zabawnie. Ja zdecydowanie niższa od siatkarza i ta walka na spojrzenia.
Przynajmniej odgłosy kłótni w łazience ustały. Wyglądało na to, że przynajmniej
tamta dwójka doszła między sobą do porozumienia.
Zerknęłam na Kubę, który nerwowo skubał skrawek swojej
bluzy. Czekałam, aż powie cokolwiek. Powinien stanąć w mojej obronie! Kubiak
nie miał przecież prawa mnie obrażać. Niestety zero wsparcia. Do tego irytująca
obecność Martino powoli wytrącała mnie z równowagi. Włoch szczerzył się
bezczelnie, świdrując mnie wzrokiem na wylot. Dostając od tego gęsiej skórki
postanowiłam, że czas najwyższy pozbyć się tych nieproszonych gości.
Na pierwszy
ogień rzecz jasna poszedł Martino. Zaskakująco łatwo poszło mi wyrzucenie do z hotelowego
pokoju. Nawet nie protestował. Nawet spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie. Z
podziwem? Nie, to przecież nie jest możliwe. Matt mnie nienawidził i vice
versa. Prychnęłam cicho. Mój umysł był zdecydowanie zbyt zmęczony, by
zastanawiać się nad tym, co też ten przeklęty Włoch kombinował. Całe szczęście
Kubiak sam zdecydował się opuścić pomieszczenie. Warknął jeszcze na odchodnym
coś na temat mojej nieodpowiedzialności. Jakbym jeszcze tego z jego ust nie
usłyszała. Kuba natomiast siedział na brzegu mojego łóżka, w dalszym ciągu
nerwowo skubiąc swoją bluzę.
- Mogłaś mi powiedzieć –
szepnął, nie siląc się nawet na spojrzenie w moje oczy. Zdecydowałam, że nie
będę się złościć. Musiałam wykazać się zrozumieniem. – Kiedy pomyślę o tym, że
jechałaś samochodem aż z Jastrzębia i mogło się coś stać…
Dopiero teraz zorientowałam się, że po policzkach mojego
siatkarza spływają pojedyncze łzy. Natychmiast uklękłam przed nim. Chwyciłam
mocno popiwczakowe dłonie nie pozwalając, by dalej naruszały materiał nowej,
klubowej bluzy. Moje serce stanęło w miejscu na krótką chwilę. Chyba jeszcze
nigdy nie widziałam Kuby w takim stanie. Martwił się. Patrząc teraz prosto w
moje oczy czułam, że jego ból zaczyna mi się udzielać. Mogłam mu powiedzieć.
Łasko niejako był już przyzwyczajony do niespodzianek Laury. Ja razem z Kubą
dopiero się docierałam. Poznawaliśmy siebie nawzajem i każda nowość w naszym
zachowaniu była przyjmowana ze strachem, a nawet dystansem.
- Jestem tutaj cała i zdrowa –
starałam się uśmiechnąć pomimo łez, które teraz toczyły się i po moich
policzkach.
Kuba zsunął się na podłogę. Czując jego słodkie usta,
moje serce wywinęło radosnego koziołka. Wczepiłam palce w bujną, blond czuprynę
chłopaka. Jego dłonie przesunęły się wzdłuż mojego kręgosłupa. Całym ciałem
wstrząsnęły dreszcze. Jęknęłam cicho. To nie było tylko zwykłe, fizyczne
zafascynowanie. Łączyło nas coś więcej. Coś, czego nie byłam jeszcze w stanie
określić. W swoim życiu miałam już kilku facetów. Z żadnym jednak nie czułam
takiej więzi, jak z Kubą Popiwczakiem. Z każdym, kolejnym pocałunkiem pragnęłam
go coraz bardziej. Przy upływie sekund pragnęłam, by nasz pierwszy raz miał
miejsce właśnie teraz; tutaj. Jęknęłam cicho, kiedy przygryzł moją dolną wargę.
Chłodne dłonie wędrowały teraz pod koszulką z logo Jastrzębskiego Węgla.
- Ekhm – głośne chrząknięcie
zmusiło naszą dwójkę do powrotu na ziemię. – Młody, czas spać.
Udawałam, że nie widzę czerwonego rumieńca na moich
policzkach. Udawałam również, że nie muszę doprowadzać oddechu do porządku.
Schowałam się pod kołdrą, wtuliłam twarz w poduszkę i mrucząc ciche dobranoc dała do zrozumienia, iż tego
tematu nie poruszamy pod żadnym pozorem.
Odautorsko: Jest lepiej? Nie wiem w sumie. Kryzys chwilowo zażegnany. Gdyby to jeszcze tak Delecta uporała się z tym swoim... Ale wierzę w nich :)
Wybacz,ale wciąż nie mogę sobie wyobrazić takiego Popiwczaka, dorosłego faceta, który po części myśli już poważnie o życiu. Jednak z czasem ta różnica wieku nie będzie już tak bardzo widoczna, o ile wgl będzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja już nie zwracam uwagi na różnicę wieku po między nimi. Z czasem ona dla nikogo nie będzie mieć znaczenia, a dla nich w szczególności. Kuba się bardzo zmartwił ich podróżą samochodem. To dowodzi iż bardzo ją kocha i nigdy by sobie nie wybaczył gdyby coś się jej stało. No i kurczę jeszcze im przerwali w tak ważnym momencie. Michał i Laura to mają wyczucie czasu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Jeeej, jak Kubą ją kocha *___* *dziesięć minut później*
OdpowiedzUsuńA jak ona jego *____* *dziesięć minut później*
Coś czuję, że Martino będzie tym trzecim w tym związku, bo przecież kto się czubi ten się lubi ;)
szybko przeleciał mi ten rozdział :(
OdpowiedzUsuńjeju, jeju, Kaś ja nie wyrobię przez ciebie. To było takie słodkie *.*
ale jednak Kubuś mógłby się wstawić za ukochaną Hanią kiedy Michał na nią krzyczał. Ja rozumiem, że Kubiak się martwił, ale chyba trochę przesadził.
mi tam różnica wieku nie przeszkadzała od samego początku. :D
Martino mnie irytuje.
Jeny, Popiwczak jest taki słodki i taki dorosły. Też chce żeby mnie ktoś tak pokochał jak on ją. Jaki on wrażliwy. nie wyrobię no.
Wiedzieli kiedy wejść, ale może to i dobrze.
ZDECYDOWANIE MOJE ULUBIONE OPOWIADANIE, KTÓRE TRWA! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
p.s.wybacz serduszka. :P uwielbiam jak piszesz ♥♥♥
Iśka
Jak dla mnie jednym słowem mogę określić reakcje panów na przyjazd dziewczyn i ich niespodziankę: Faceci. Matko zrobili wiele hałasu o nic. Przecież to wcale nie jest tak daleko na dodatek gdy jechały we dwie i się zmieniały. Ale facet i z igły zrobi widły. Kuba jest tu słodki, za słodki jak dla mnie i jeszcze trochę a powiem ze źle ze mną bo zacznę patrzeć na niego inaczej, a u mnie to przy różnicy wieku się otrze to o pedofilie :P
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale przeczytałam ten rozdział kilka dni temu, a komentuję dopiero teraz o.O
OdpowiedzUsuńW każdym razie... Zawsze mnie rozwala jak jestem w sklepie i wita mnie obrażona na cały świat (a na mnie w szczególności) pani ekspedientka. Przychodzisz, żeby coś kupić , a tutaj jeszcze jakieś pretensje. Hmm, siatkarze naprawdę się zmartwili, w zasadzie to się im nie dziwię, bo to jednak trochę długa droga. A jeszcze czeka ich kolejny stres związany z powrotem :P Kuba jest uroczy, że tak się przejął. Ciekawa jestem tylko kto go pogonił do spania. Mam wrażenie, że reszta zawodników traktuje go trochę jak swojego syna :P