Po tym wyjeździe mogłabym spodziewać się dosłownie
wszystkiego! Przebywanie z grupką kilkunastu nastolatków nie jest tym, o czym
mogłabym marzyć. Nie chciałam jednak zostawiać swojego chłopaka w tak ważnych
dla niego chwilach. Dobrze wiedziałam co oznacza wsparcie ze strony bliskich
osób. Gdyby nie moi rodzice, pewnie nigdy nie odważyłabym się wyjechać z
rodzinnego miasta na studia. W Gdańsku też są uczelnie na odpowiednim dla mnie
poziomie. Ja jednak szukałam czegoś innego. Poza tym chciałam zobaczyć jak to
jest, żyć na własny rachunek. Chociaż i to tak trochę nie do końca. Przecież
każdego miesiąca dostawałam od rodziców pieniądze by mieć na swoje drobne
przyjemności. Do tego płacili za moje mieszkanie. Chyba jednak nie powinnam
twierdzić, że jestem w jakikolwiek sposób samodzielna. A już z całą pewnością
nie mogę powiedzieć, iż daję sobie radę. Przecież Laura musi pilnować mojej
nauki, Kubiak mnie nadzoruje, a do tego chłopak pilnuje, bym przypadkiem nie
zrobiła niczego głupiego. Do czego to doszło.
Wracając jednak do tematu. Spodziewając się niemal
wszystkiego nie przypuszczałam, iż hotel w Kędzierzynie będzie przeżywać
oblężenie. Kuba rzecz jasna miał dzielić pokój razem z kolegą z drużyny. Ale
kto wpadł na tak genialny pomysł, by dać mi jedno pomieszczenie i j e d n o
łóżko z Matteo Martino?! Próbowałam negocjować z recepcjonistą. Nic z tego.
Zero wolnych pokoi. Byłam gotowa zapłacić nawet za jakiś apartament. Niestety
one również były zajęte, więc ku uciesze Włocha – rzuciłam walizki na to nasze
łóżko. Nieco pocieszał mnie fakt, iż Kuba również nie wyglądał na zadowolonego
z tego pomysłu. Po tym co dzisiaj zaszło na dworcu, to wcale mu się nie dziwię.
- To tylko jedna noc – szepnął
Martino prosto do mojego ucha, kiedy to użalałam się nad wymiarami łóżka.
Odwróciłam się gwałtownie z mordem w oczach.
- Nawet nie próbuj mnie dotknąć
– warknęłam, odsuwając się o dwa kroki w tył. – Nie mam pojęcia co siedzi w
twojej pustej głowie, ale wiedz, że to mi się nie podoba.
Zatoczyłam palcem kółko w powietrzu. Matteo uśmiechnął
się zadziornie, opierając o ścianę. Ręce skrzyżował na klatce piersiowej, a
ciemne tęczówki wbił we mnie. Poczułam, że się rumienię. Zapewne za sprawą
spojrzenia, którym wręcz mnie rozbierał. Nerwowo zagryzłam dolną wargę,
próbując wyrwać się z tego stanu. Hipnotyzował mnie. Z każdą sekundą przyciągał
coraz bardziej i sprawiał, że zapominałam o tym, o kim powinnam bezwzględnie
pamiętać.
- Jesteś słodka – szepnął
niemalże w moje usta, by chwilę później opuścić nasz pokój.
Zrobiłam jeszcze jeden krok w tył, by móc usiąść na
łóżku. Ukryłam twarz w dłoniach, wsłuchując się w niespokojne bicie własnego
serca. W co ten kretyn ze mną pogrywał?! Czy naprawdę uważał, że może bezkarnie
zachowywać się w ten sposób? Z bezsilności mogłam jedynie zaciskać dłonie w
pięści i mieć nadzieję, iż to nic groźnego. Natychmiast zapragnęłam znaleźć się
jak najbliżej Kuby. Dręczona wyrzutami sumienia chwyciłam plastikową kartę,
która służyła za klucz i ruszyłam w stronę windy. Tam też natknęłam się na
kilku zawodników młodego Jastrzębia. Jako, że nie znaliśmy się zbyt dobrze,
padło z obu stron tylko krótkie cześć.
Po piętnastu minutach bezowocnych poszukiwań
przypomniałam sobie, że równie dobrze mogłabym skorzystać ze swojego telefonu.
To niesamowite! Bo niby jakim cudem dwójka zakochanych w sobie ludzi nie
wymienia się numerami pokoi? Wybrałam więc numer Kuby, ale telefon był
wyłączony. No pięknie. Po kolejnych próbach dałam sobie spokój.
- Trener nie patrzy, to już
pijesz? – Zapytałam, zajmując miejsce obok Martino przy barze. Zamówiłam szybko
wódkę z colą. – No co się gapisz? Pełnoletnia jestem, to chyba mogę.
- Myślałem, że zechcesz spędzić
czas z Kubą.
- Nie mogłam go znaleźć.
- Dobrana z was para.
- Zamknij się.
Kiedy umysł krzyczał, że powinnam jak najszybciej uciekać
z hotelowego baru i wrócić do pokoju, coś mi na to nie pozwalało. Wysączyłam
jednego drinka, natychmiast zamawiając kolejnego. Matteo miał zapewne jakąś
uwagę na końcu języka, ale powstrzymał się od jej wygłoszenia. Chwała mu za to.
Niestety nie omieszkał ponownie napomknąć o związku moim i Kuby.
- Nie uważasz, że jest dla
ciebie za młody?
- Nie uważasz, że to nie twoja
sprawa?
Włoch pokręcił głową z niezadowoleniem.
- Mogłabyś się wreszcie do mnie
przekonać – westchnął. – Ja nie mam nic złego na myśli. Zwyczajnie zastanawiam
się jak to możliwe, że taka dziewczyna umawia się z małolatem.
- Zdaje się, że ten małolat
jest twoim przyjacielem. – Posłałam Matteo delikatny uśmiech. – Szukasz
problemu tam, gdzie go nie ma, wiesz? Kuba jest wspaniałym chłopakiem, a
różnica wieku nie ma tutaj nic do rzeczy. Kocham go.
- Więc gdybym złożył tobie dwuznaczną
propozycję, to byś odmówiła?
- Ciebie bym nawet kijem nie
tknęła – odpowiedziałam zgodnie z tym, co czułam w głębi serca. – A teraz
wybacz, bo trochę jestem zmęczona.
Dopiłam tego drugiego drinka, odstawiłam szklankę i
niepewnym krokiem znów ruszyłam do windy. Nie przypuszczałam, że po otwarciu
stalowych drzwi ujrzę mojego chłopaka. Jego naburmuszona mina świadczyła, iż on
również musiał mnie szukać.
- Zapomniałem ładowarki i
chciałem pożyczyć od ciebie – mruknął, przyglądając mi się uważnie. – Gdzie
byłaś?
- Poszłam się napić z Mattem.
- Fajnie. Dzielicie jeden
pokój, pijecie razem, to może jeszcze dalej zechcecie rozwinąć swoją znajomość?
- Kubuś, czyżbyś był zazdrosny?
Zaśmiałam się dźwięcznie, zarzucając ręce na szyję
chłopaka. Skrzywił się nieznacznie. Nie protestował jednak, kiedy nasze usta
złączyły się w pocałunku. Żadne z nas nie zareagowało, kiedy winda zatrzymała
się ze zgrzytem gdzieś między piętrami. Był moim powietrzem. Był tym, bez czego
nie mogłam istnieć. Był tym jedynym, z którym chciałam spędzić resztę życia.
Smakowałam jego ust, a nasze języki toczyły między sobą zażartą walkę o to, kto
powinien dominować. Przyparł mnie do ściany kabiny, powoli rozpinając
błyskawiczny zamek jego własnej bluzy, którą pożyczyłam jakiś czas temu i
nosiłam teraz jak swoją. Jęknęłam cicho, kiedy językiem zaczął wodzić wzdłuż
linii żuchwy.
- Ekhm. – Chwilę tą przerwało
ciche chrząknięcie. – Nie chciałbym przeszkadzać, ale Kuba to chyba powinien
być już w łóżku od dobrych piętnastu minut.
Kiedy ta cholerna winda ruszyła? Sapnęłam cicho.
Wyglądało na to, że w sytuacji kiedy
jestem tylko z Kubą – zawsze nam ktoś przeszkodzi. Tym razem nie pozostało mi
nic innego jak przeprosić trenera, posłać Młodemu buziaka na dobranoc i ruszyć
do swojego pokoju.
Na całe
szczęście Martino jeszcze nie wrócił. Wygrzebałam swoją pidżamę, wzięłam szybki
prysznic, by wsunąć się wreszcie pod kołdrę. Każda próba zaśnięcia kończyła się
fiaskiem. Liczyłam na to, że jeśli rozłożę się na całym łóżku, to Matteo
znajdzie sobie jednak jakieś inne lokum. Nic z tego. Jak na złość sen nie
chciał przyjść w przeciwieństwie do Włocha, który pojawił się parę minut po
północy. W wątłym świetle lampki nocnej dostrzegłam, że włosy ma poczochrane, a
oczy świecą się radośnie.
- Co za pannę wyrwałeś?
- Ta którą mam zamiar wyrwać,
jest tutaj.
- Och, Martino. Ten alkohol to
chyba już do reszty wyprał szare komórki w twoim mózgu. – Naciągnęłam kołdrę po
sam nos. – Nie możesz spać gdzieś indziej?
- Nie mam gdzie – rozłożył
bezradnie ręce, zdejmując koszulkę. Zamknęłam oczy. To nie był widok odpowiedni
na tą godzinę. W dodatku po dwóch drinkach. – A tutaj będzie mi ciepło i
wygodnie.
Och, to się jeszcze okaże!
Odautorsko: Jesteśmy na półmetku. Oznacza to, że coraz bliżej do końca i szczerze mówiąc, to nawet nie wiem czym później Was uraczyć. O ile w ogóle coś jeszcze chcecie poczytać ;d Może niedługo w ogóle przyjdzie nam się rozstać. Hm, pożyjemy zobaczymy.
Matt, coś ty znów wymyślił?! XD nie ma, jak wyczucie czasu trenera... tak, dobrze wiem jak ludzie potrafią wpaść w "odpowiedni" moment...
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że tak będzie! Matteło niewyżyty ogier kurcze. Mam złe przeczucie, że zabraknie jej asertywności i skończy się tak jak nie powinno (czyli bez happyendu), ale to tylko moje głupiutkie przemyślenia.
OdpowiedzUsuńPowtórzę się po raz 12415316216, że nikt się nie rozstaje i zostań w naszym blogowym świecie, no <3
Do następnego,
Chiyeke /nieprzewidywalni.blogspot.com
Martino z każdym kolejnym odcinkiem zadziwia mnie coraz bardziej,właściwie,to już nic mnie nie zdziwi :) Ciągle sobie jednak wyobrażam, że Popiwczak ma więcej lat,niż w rzeczywistości,jakoś tak lepiej pasuje tutaj :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Matteo, wara mi od nich.
OdpowiedzUsuńJa mu krzywdę zrobię, jeśli się między nich wepchnie. Jeszcze jakieś aluzje rzuca, idiota jeden. Czemu ja mam złe przeczucia, czemu? Biedni oni są, nigdy nie mogą dokończyć, ciągle się ktoś wpycha między nich, takie życie niestety.
Kaś, Ty mi się nigdzie stąd nie ruszasz, bo kogo ja będę męczyła? Nie waż mi się nawet proponować.
Trzymaj się ciepło, ślę pozdrowienia.
Matteo zaczyna działać mi na nerwy, a właściwie to te jego aluzje. Po co on to robi? Chce rozdzielić Kubę i Hanię? Mam nadzieje, że nie. Najlepiej będzie jeśli sie od nich odczepi i zostawi ich w spokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
- Co za pannę wyrwałeś?
OdpowiedzUsuń- Ta którą mam zamiar wyrwać, jest tutaj. <3
Uwielbiam to opowiadanie z całego serca, można je chłonąć i chłonąć, i wciąż nie ma się dość, tak jak całej ciebie, nigdzie się nie wybierasz, zostajesz z nami, <3
to się źle skończy. bardzo źle. biedny Kuba.
OdpowiedzUsuńwykastruje Martino i powieszę na płocie obok listonosza jeśli coś się między nimi stanie, jeśli on popsuje to co jest między Hanią a Kubą. bo to będzie tylko jego wina.
co za dupek.